poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Zbudzeni rycerze

Białostocka Jagiellonia ostatnimi czasy przyzwyczaiła nas, że lepiej gra jesienią niż wiosną. W ubiegłym sezonie białostoczanie zdobyli w rundzie rewanżowej zaledwie cztery punkty! Wszyscy pamiętamy związane z tym niepokoje odnośnie utrzymania w lidze, potęgowane różnymi dziwnymi decyzjami panów z ul. Miodowej w Warszawie. Ostatecznie obyło się nawet bez baraży, jednak niesmak pozostał... Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie serię dziewięciu porażek na koniec sezonu i wyniki z Poznania i Chorzowa.

Nic zatem dziwnego, że każdy kibic żółto-czerwonych obawiał się rundy rewanżowej bieżącego sezonu, do której Jagiellonia przystępowała mając zaledwie 18 punktów na koncie, zdobytych w 17-tu spotkaniach. Na szczęście los się odmienił. W końcu Jagiellonia obudziła się ze snu zimowego, jak ci śpiący rycerze spod Giewontu. Żółto-czerwoni złoili w niedzielę skórę dotychczasowym "rycerzom wiosny" i przejęli po nich to miano. Łodzianie w niedzielnym meczu mogli aspirować co najwyżej do miana giermków, po których rycerze wsiadali niegdyś na konie. Warto też odnotować, że sędzia nie uznał trzech bramek, które podobno padły ze spalonych, ale zakładam, że co najmniej raz na trzy arbiter musiał się pomylić. Skończyłoby się zatem 5:0, a słynny Bodzio W. już kiedyś musiał wyciągać piłkę pięć razy z siatki. Było to prawie dokładnie 10 lat temu (29 maja 1999 r.), w meczu wyjazdowym z lokalnym rywalem, Widzewem Łódź, w którego barwach grali wówczas dwaj piłkarze z Podlasia - Citko i Łapiński!
Wygrana dała wtedy Widzewowi tytuł Wicemistrza Polski, a z uwagi na roczną karencję Wisły Kraków w pucharach (słynny "nóż w głowie Dino Baggio") także udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Zapędziłem się trochę wspomnieniami do czasów starożytnych, kiedy to telewizji publicznej zdarzało się jeszcze pokazywać na żywo mecze ekstraklasy. Pora wrócić jednak do teraźniejszości. Jagiellonia ma bardzo realne szanse na znaczne zdystansowanie Łodzian w klasyfikacji rundy wiosennej z uwagi na korzystniejszy bilans gier: przede wszystkim ŁKS czekają jeszcze mecze z Legią i Lechem, z którymi białostoczanie już grali. Poza tym łodzianie po świetnym początku dostali jak widać zadyszki. Jagiellonia zaś jest "na fali" i gdy rozpatrzymy tabelę dla spotkań tylko z wiosny, żółto-czerwoni sš na czele ex-equo z Piastem Gliwice (oba zespoły zebrały po 10 punktów w pięciu meczach). Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to lokata w pierwszej piątce w końcowej tabeli staje się bardzo realna. A stąd już tylko krok do gry w pucharach...
Trochę się może rozpędziłem w planowaniu, ale w końcu walczyć zawsze trzeba o najwyższe cele. W Wielką Sobotę w Krakowie z Wisłą też trzeba powalczyć o trzy punkty. Lepszego prezentu świątecznego nikt by sobie chyba w Białymstoku nie wymarzył. Trzymając kciuki za Jagiellonię, życzę Państwu Wesołych Świąt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz