piątek, 23 października 2009

Żywiecki góral kontra wielka nadzieja białych

To już jutro, jeszcze tylko kilkanaście godzin. W sobotę wieczorem, w Łodzi, w ringu zmierzą się Andrzej Gołota i Tomasz Adamek. Na ten pojedynek czekają wszyscy fani boksu w Polsce i wielu na całym świecie. Będzie to spotkanie bez precedensu - nigdy jeszcze dwaj tak znani na świecie, utytułowani polscy bokserzy nie walczyli "na poważnie". A sobotnia walka oprócz prestiżu i pieniędzy przyniesie także zwycięzcy pas organizacji IBF.

O obu bokserach napisano ostatnio w mediach już chyba wszystko, podobnie jak o samej walce. Nie mogłem się jednak powstrzymać, aby nie poruszyć tego tematu na blogu. Bardzo trudno jest wskazać faworyta tego pojedynku. Gołota jest większy i cięższy, zapewne też mocniej bije. Adamek za to jest szybszy i ma ten swój niesamowity lewy prosty. Gołota ma o wiele większe doświadczenie, szczególnie w walkach o tytuły różnych organizacji bokserskich. Adamek w kategorii ciężkiej debiutuje, ale jest młodszy i nie ma za sobą balastu spektakularnych porażek. Góral z Żywca w swojej dotychczasowej zawodowej karierze tylko raz musiał uznać wyższość rywala - w lutym 2007 przegrał na punkty z Chadem Dowsonem, broniąc tytułu WBC. Gołota dwukrotnie przegrał z Riddickiem Bowe (w obu przypadkach była to dyskwalifikacja za nieczyste ciosy), z Lennoxem Lewisem, z Michaelem Grantem, z Johnem Ruizem, z Lamonem Brewsteremi z Rayem Austinem. Uciekł także z ringu w trakcie walki z Mikiem Tysonem, która jednak ostatecznie została uznana za niebyłą.

Jeżeli przegra Gołota, to w sumie nic się nie stanie. Polscy kibice przyzwyczaili się, że w spotkaniach o wielką stawkę "Andrew" przeważnie zawodzi. Pozostanie tylko pytanie, czy Gołota wówczas rzeczywiście pojedzie na ryby, czy po prostu posiedzi trochę w domu, a za pewien czas wróci do boksu, zleje kilku pretendentów i znów otrzyma szansę walki o jakiś tytuł. Dopóki jest w stanie zapełnić połowę trybun w Chicago, dopóty można się spodziewać, że takie walki będą. Z kolei jeśli Gołota wygra, walki o tytuł federacji lepszej niż IBF możemy się spodziewać zapewne już w przyszłym roku.

Jeżeli przegra Adamek, będzie to dopiero jego druga porażka, ale zmusi go zapewne do zastanowienia się, czy zmiana kategorii na wyższą to dobry pomysł. Taki zimny prysznic już na starcie może go zawrócić z obranej drogi i zatrzymać w kategorii junior ciężkiej. Ale jeśli Adamek wygra, jego kariera w kategorii ciężkiej może nabrać rozpędu. Co prawda dalekosiężne plany walk z braćmi Kliczko póki co włożyłbym między bajki, ale są jeszcze inni ciekawi rywale. Kto wie, kto wie...

Nie spodziewam się jutro ładnej walki. Nie przewiduję wymiany ciosów w zwarciu. Raczej będzie to taki obchód Adamka wokół Gołoty, to co znamy z poprzednich jego walk. Utrzymywanie dystansu i szukanie miejsca na lewy prosty. Nie wydaje mi się też, żeby Adamek był w stanie znokautować Gołotę (chyba, że sprawi, że rywalowi odnowi się jakaś kontuzja). Z drugiej strony trudno ocenić jaka jest wytrzymałość góralskiego boksera na naprawdę silne ciosy, bo jeszcze nie miał okazji takich doświadczyć. Niewykluczone, że może nadziać się na takiego "gonga" z ręki Gołoty i zakończyć walkę przed czasem, padając na deski. Trudno też wyrokować, co będzie większym atutem w przypadku długiej, wielorundowej walki - doświadczenie Gołoty czy młodość Adamka. Te wszystkie pytania powodują, że już nie mogę się doczekać sobotniego wieczoru i - jak ją okrzyknęły media - polskiej walki stulecia.

                                                                  Paweł Myszkowski

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem walka zakończy się szybko. Gołota po raz kolejny nie wytrzyma psychicznie. A co do Adamka to dla mnie bezsensowne jest jego przejście do najcięższej kategorii. Mogłby przecież spróbować dalej walczyć w cruiser i pokusić się np. mistrza we wszystkich federacjach? A tak, moim zdaniem, jak nie od Gołoty, dostanie bęcki od średniej klasy boksera z ciężkiej. Tak sądzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. autor zapomniał że do wygrania jest jeszcze pas Polsatu:D

    OdpowiedzUsuń