poniedziałek, 14 września 2009

Po-Mariborowe rozważania

Planowałem zostawić w spokoju temat naszej reprezentacji piłkarskiej i jej ostatnich dokonań. Po ostatnim meczu napisano w mediach chyba wszystko co możliwe, wskazując wszystkich możliwych winnych (tym razem jakoś oszczędzono PiS) i wszystkich możliwych następców Beenhakkera (może oprócz trenera Probierza). Cóż, plany wzięły w łeb.

Znów felieton Pawła Zarzecznego w mojej - ostatnio - ulubionej gazecie, zachęcił mnie do polemiki. Biorę pod uwagę, że tekst pt. "Grzesiu, wybierz mnie!" był napisany ze sporą dozą ironii, to jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że redaktor Zarzeczny chce coś dzięki niemu ugrać dla siebie. Jak sam pisze w innych swoich tekstach - w PZPN dobrze płacą, więc może etat rzecznika?

To, że Grzegorz Lato był wielkim piłkarzem to fakt i nie ma co tu wyliczać jego dokonań. Nie zawsze jednak dobry piłkarz musi być dobrym menadżerem. Przykład Bońka pokazuje, że to możliwe, ale "Zibi" miał dobrą szkołę we Włoszech. Na tej samej zasadzie dobry piłkarze nie musi być dobrym trenerem. To akurat nie udało się ani Bońkowi, ani Lacie. Trenowali sobie, ale bez rewelacji. Fakt wyboru Grzegorza Laty na senatora również nie jest żadnym wyznacznikiem wielkości jako prezesa PZPN. Senatorem może zostać każdy (mieliśmy w ostatnich latach wiele ciekawych przykładów), choć łatwiej jest, gdy ma się dobre nazwisko, np. Krzysztof Cugowski z "Budki Suflera", który jednak rozstał się z parlamentem w połowie kadencji, porzucając politykę dla muzyki. Redaktor Zarzeczny oburza się także, jak Leo śmiał powiedzieć, że Grzegorz Lato jako prezes PZPN jest "szefem bandy amatorów". Bezpodstawnie! Ogromna większość kibiców w naszym kraju podpisze się pod tym stwierdzeniem rękoma i nogami. Szczególnie w okresie przyznawania klubom licencji bądź rozstrzygania o awansach i spadkach. Jeśli tym się zajmują specjaliści, to chyba są nimi tylko z nazwy. Menadżerowie, prawnicy i marketingowcy po Wyższej Szkole Hajsu i Szajsu.

Fakt, że Leo pozwolił sobie na zbyt wiele przed kamerami, mówiąc, że być może pewne decyzje (dokładnie jedna) zostały przez prezesa podjęte po spożyciu zbyt dużej dawki alkoholu. Ale z drugiej strony prezes Lato zaserwował trenerowi dymisję przez media, więc też nic dziwnego, że Leo dał się ponieść.

Nie, nie bronię Beenhakkera. Trenera najlepiej bronią wyniki, a tych w najważniejszym momencie zabrakło. Ale wyników z kadrą w ważnych momentach zabrakło także Janasowi i Engelowi, że nie wspomnę Bońka, Łazarka, Stachurskiego czy Piechniczka przy drugim podejściu do kadry. Każdy z nich popełniał błędy, każdy miał zapewne jakąś swoją wizję, ale też każdy w jakimś stopniu ulegał opiniom dziennikarzy przy powołaniach poszczególnych zawodników (Obraniak, Smolarek, Jeleń, a kiedyś tam Wichniarek czy Juskowiak). Jednak nie sposób nie zauważyć, że Beenhakker w wielu przypadkach zachowywał się nie jak selekcjoner, ale jak menadżer, mający za zadanie promować zawodników. Gdzie dziś są ci, którym Leo dawał szansę? Zahorski i Pazdan spadli z Górnikiem z Ekstraklasy, Polczak spadł z Cracovią (to nic, że PZPN dał Krakusom utrzymanie), Pawłowski kopie sobie w Lubinie, ale o żadnym z nich jakoś za wiele nie słychać. Być może nasz były selekcjoner zdążył jednak odciąć kupony od ich powołań...

Kogo widziałbym w roli selekcjonera? Łatwiej wskazać, kogo bym nie chciał. I tu zdecydowanie na pierwszym miejscu stoi Jerzy Engel senior. Dlaczego nie? Za całokształt. Za Koreę i Japonię, za zadzieranie nosa i za licencję UEFA Pro dla byłego trenera Jagiellonii, Artura Płatka (kto nie pamięta okoliczności, tu znajdzie cały opis: http://www.sport.pl/pilka/1,82313,4644918.html). A kolejne miejsca z mojej prywatnej anty-listy to już temat na osobny felieton.

2 komentarze:

  1. myślę,że masz zajebiste felietony, ale znając cię co nieco, i rozumiejąc, myślę,że pisząc na portalu dotyczącym sportu podlaskiego, nie powinieneś za bardzo odbiegać w tematy repry itp, ja kocham czytać coś ciekawego o Warmii, Wissie, Victorii Jedwabne, Fortach Piątnica , Orle Kleszczele, Rudni Zabłudów, Dębie , że o ŁKS-sie Łomża nie wspomnę

    OdpowiedzUsuń