wtorek, 29 września 2009

Fortuna kołem się toczy

W ostatnich dniach dokonała się zmiana na stanowisku selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Odchodzącego w niesławie Leo Beenhakkera zastąpił przychodzący w niesławie Stefan Majewski, pseudonim trenerski "Doktor". Majewski, choć zarzekał się w mediach, że posada tymczasowego trenera go nie interesuje, skoro tylko dostał propozycję, natychmiast skwapliwie z niej skorzystał. Przy braku ogólnej akceptacji, skazany na pożarcie, może nawet przegrać oba mecze - z Czechami i Słowacją - bo nie pogorszy to w zasadzie jego sytuacji. Ale co się stanie, jeśli nasz nowy selekcjoner zbierze taką ekipę, która spuści łomot obu naszym sąsiadom i po barażach zakwalifikuje się do Mistrzostw Świata? Mało prawdopodobne? Jasne, że tak, ale w końcu szóstkę w totka też czasem ktoś trafia. Zastanawiam się, ilu dziennikarzy sportowych zmieniłoby nagle front o 180 stopni... Być może wkrótce się przekonamy.

Trener Majewski zaczął od razu z wysokiego "C". Odstawił od kadry Boruca, Żewłakowa oraz Krzynówka. Powołanie Dudka tak mocno nie dziwi, bo skoro Beenhakker powoływał Załuskę, to lepiej chyba mieć rezerwowego bramkarza z Realu Madryt niż z Celticu Glasgow. W kadrze pojawiło się kilka znanych z czasów Beenhakkera nazwisk, ale jest też parę niespodzianek. Jedną z nich jest Jarosław Bieniuk, który choć ma co prawda spore doświadczenie z polskiej i tureckiej ekstraklasy, to jednak obecnie jest zawodnikiem I-ligowego Widzewa. Ale jeszcze większą niespodzianką, interesującą szczególnie podlaskich kibiców, jest powołanie Kamila Grosickiego.

Tego się chyba nikt nie spodziewał. Nawet biorąc pod uwagę, że "Grosik" jest podporą reprezentacji młodzieżowej U-21, to jednak przejście do reprezentacji seniorskiej zazwyczaj wymaga więcej czasu. Choć zapewne niejeden polski kibic mógł powiedzieć po meczach seniorów z Irlandią Płn. i Słowenią, tak jak w 1992 roku (po olimpiadzie w Barcelonie) Wojtek Kowalczyk o reprezentacji młodzieżowej "Zmieniajcie szyld i grajcie dalej."

Popularny "Grosik" jest wychowankiem Pogoni Szczecin. Tam po dwóch sezonach w drużynie rezerw wskoczył do pierwszego zespołu, a po kolejnych dwóch sezonach przeszedł do Legii. Legia Warszawa jest klubem specyficznym. Klubem, w którym zakończyła się niejedna dobrze się zapowiadająca kariera. Co prawda przychodzący tam piłkarze odkrywali w sobie głównie talenty degustatorskie, ale zdarzali się też miłośnicy koła fortuny. Zanosiło się na to, że "Grosik" również odejdzie szybko w niepamięć, bo nad przygotowywanie się do kolejnych spotkań przedkładał ruletkę. Klub z Warszawy postanowił jednak dopomóc młodemu piłkarzowi i wysłał go na kurację odwykową. "Grosik" leczył się z hazardu w specjalistycznym ośrodku w Starych Juchach, niedaleko Ełku. Wyleczonego Grosickiego Legia wypożyczyła do Szwajcarii, do FC Sion. Tam jednak piłkarz również sprawiał kłopoty wychowawcze, więc sprytni Szwajcarzy pozbyli się go, w dodatku nie stracili na tym, bo podsunęli mu do podpisania dokument, że zrzeka się pieniędzy, jakie miał otrzymywać do końca kontraktu. Papier był po francusku, a że "Grosik" nie garnął się do nauki tego języka, to w sumie podpisał w ciemno. I kiedy wydawało się, Grosicki kopać będzie najwyżej ogródek, zgłosiła się po niego białostocka Jagiellonia. Właściciele Jagi podpisali z Legią umowę wypożyczenia z opcją pierwokupu. Pod ręką Michała Probierza niesforny "Grosik" zmienił priorytety i zaczął na poważnie grać w piłkę. Szybko stał się jednym z podstawowych zawodników (wiosną w trzynastu meczach zdobył cztery gole) i dostał powołanie do reprezentacji U-21, gdzie również zakorzenił się w pierwszym składzie. Niesforny charakter "Grosika" dał jednak znać o sobie podczas przygotowań do nowego sezonu. Na początku lipca piłkarz pojawił się na treningu spóźniony i wyglądający jak po dobrej imprezie. Odmówił jednak poddania się badaniu alkomatem, więc klub zawiesił go i wyłączył z udziału w zgrupowaniu. Tym razem zakończyło się jednak na rozmowach wychowawczych i karze finansowej. Grosicki wrócił do zespołu i jesienią jest jednym z najlepszych zawodników wśród żółto-czerwonych. A teraz przed nim kolejna szansa, występ w "dorosłej" reprezentacji Polski.

Grosicki ma naprawdę szczęście. Nie dlatego, że ma talent, że zarabia na życie graniem w piłkę, czyli tym co lubi. Ma szczęście, bo spotyka na swej drodze ludzi, którzy dają mu drugą, trzecią, kolejną szansę. Powinien jednak pamiętać, że koło fortuny toczy się tak samo, jak koło ruletki. Można przeszarżować i zostać z niczym.



                                                                  Paweł Myszkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz